Siedze sobie w moim schronie przeciwatomowym, towarzysze szukają zapasów, a ja czekam. Schroniłem się w strefie kwarantanny, bo mogę jako ratownik. Full legal.
No i siedzę, słucham raportów technicznych przez krótkofalówkę… *kszt* odbiór *kszt*, nagle stukanie do schronu, a tu jakiś przybłęda ubrany w pancerz kewlarowy i z mordą, że tu strefa ewakuacyjna i prosi o zieloną kartę dostępu, a ja niewiele myśląc skoro on do mnie bez przedstawienia się numerem i żadnej legitymacji, to ja mu odpowiadam, że mam go w dupie i mam prawo tu być. Gość się wkurwił i krzyczy, że złoży raport to wojskowych, no to ja dalej przyjmuję *#raporty#* i wyjebka bawię się scyzorykiem (pamiętajcie ignorowanie boli bardziej im kto głupszy). Zdał raport wojsku , zanim się pojawili, to on się coś pluł, to kazałem mu się odpierdolić od mojej zony, bo nie życzę tego #przedlak.
Wojsko przyjechało ze swoimi M4, a ten coś pierdoli, że działam tu nielegalnie i udostępniał dane wrogom. Ci podchodzą do mnie i proszą o pokazanie zielonej karty dostępu. To ja z uśmiechem od ucha do ucha wyjmuję kartę i mówię *proszzz*, ponadto odsyłam do podpunktu ustawy §16 i mówię, że mogą się też skontaktować z bazą i dopytać.
Oni podziękowali i poszli, a gość jeszcze dostał odpierdol za wpierdalanie się w interesy narodu







