w ostatnim czasie zainteresowały mnie wypociny pewnego grafomana w komentarzach na weszlo, opisujące przygody Stanislava Levego, czeskiego trenera Śląska Wrocław.
Tutaj próbka
[quote](Po zadowolonych minach swoich pilkarzy po srodowym meczu wnioskuje, ze puchar jedzie do Wroclawia. Niestety w zwiazku z poprawinami urodzin konkubiny sympatyczny szkoleniowiec nie zarejestrowal przebiegu spotkania, obudzony dopiero mocnym lisciem od Pepe Cwielaga. Z zadowolona mina biegnie ku pucharowi, ktory jest w tym momencie unoszony przez Daniela L., rowniez pod wplywem kilku butelek wytrawnego wina z lozy VIP. Czeski Guardiola wpada w objecia Serba wyczuwajac w nim pokrewna dusze. W delikatnie rozjasnionym umysle Czecha pojawia sie mysl o tym, ze lukratywny kontrakt w WKS zostnie przedluzony, w przyplywie emocji zaprasza Daniela na male party z okazji zdobycia pucharu. Dolacza do nich rowniez najlepszy przyjaciel Daniela, Radoslav. Po kilku godzinach wedrowki po monopolowych wspaniala trojka laduje pod znanym warszawskim lokalem, gdzie niestety Stanislavowi odmawiaja wejscia. Dochodzi do szamotaniny, zwieracze sympatycznego Czecha nie wytrzymuja, ochrona klubu wraz z Danielem i Radoslavem w poplochu wycofuja sie w glab warszawskiej Dyskoteki. Stanislav, slyszac dzwiek zblizajacej sie syreny ucieka do pobliskiej bramy, gdzie na swoje szczescie spotyka lokalny element raczacy sie blekitem Paryza. Jednak dla dwojki sympatycznych Serbow dzis pijackie eldorado sie zakonczy...)[/quote]Zamierza napić się trunku lepszej jakości niż zazwyczaj, żeby uczcić nowy kontrakt ze Śląskiem Wrocław. W sklepie nieopodal bloku socjalnego kupuje butelkę wytrawnego wina Egri Bekaver za 9,80 zł - raz się żyje. Smak dobrego wina sprawia przyjemność czeskiemu szkoleniowcowi, który patrząc na rozpoczynający się w telewizji mecz Jagielloni z Legią czuje się zrelaksowany i wygodnie rozsiada się w fotelu. Zapaliłbym sobie papieroska - myśli i wtem jego oczom ukazuje się siedzący na trybunach białostockiego obiektu handlarz podrabianymi Marlborami, którego Czech poznał kiedyś na bazarku w Niemczech. Szkoleniowiec jest załamany, uznaje że ma halucynacje. Wini za to kosztowny trunek. Gdybym kupił Błękit Paryża, wszystko byłoby dobrze - żałuje.