To wydarzyło się gdzieś w sobotę. Dzień jak każdy inny w ponury ranek musiałem wyjść z domu i robić typowe, domowe prace. Nie zapowiadało się nic ciekawego, nudna kolejna stracona doba wakacji na rzecz wegetacji mentalnej. Więc zabrałem się do roboty popadając w marazm, pracując jak maszyna bez życia, emocji, odczuć, potrzeb. Przez chwilę sądziłem że wspiąłem się na wyżyny ewolucji, człowiek który stał się bytem, bez imienia, bez potrzeby wyróżnienia się z tłumu, zapominasz o swoim dorobku, wspomnieniach, sensie życia i po prostuj istniejesz, zauważasz jak powietrze przechodzi przez Twoje płuca i zamienia się w dwutlenek węgla. A Ty dalej wykonujesz swoją bezsensowną pracę, jak robot, maszyna, która została stworzona tylko do wykonywania zadań. Tak się czułem, dopóki mojej uwagi nie przykuła pewna istota. Było w niej pełno gracji, życia. Zauważyłem że czegoś szukała, za czymś mknęła, jej ruchy były tak dynamiczne że przyciągnęły mój zamglony wzrok. Była piękna na swój sposób, poczułem, że muszę się z nią zapoznać, poznać ją bliżej, mając nadzieję że pokaże mi coś nowego, abym mógł wyrwać się z monotonii dnia codziennego. Więc podszedłem, jak gdyby nic innego nie miało znaczenia, po prostu, tak od serca. I o dziwo, udało się, piękna istota była zainteresowana moją osobą, patrzyła się na mnie w milczeniu, bezruchu. Pomyślałem: "Kurcze, znalazłem kogoś, z kim mógłbym tak po prostu w ciszy zamknąć ryj, a ona to zrozumie". Jednakże nie mogłem więzić jej w swoich objęciach na zawsze, była istotą wolną, nie zmuszana do przetrwania w tym okrutnym świecie, ona szukała dalej, a ja byłem tylko jej chwilowym wspomnieniem które i tak zostało by rozbite o twardą rzeczywistość. Mówią że jeżeli coś kochasz, musisz pozwolić temu odejść, jeśli taka jest wola. A więc puściłem, było ciężko, ale z czasem się zapomina, znów poczułem to ciepło w klatce piersiowej, moje kąciki ust powędrowały do góry gdy zobaczyłem jak pięknie i z gracją odchodzi ode mnie ku lepszemu życiu. Ten poranek zmienił mój dzień, a ja nauczyłem się czegoś nowego. Wiem, że nie był stracony.
PS. Jestem trzeźwy, nic nie piłem, nie ćpałem. Chciałem się tylko pochwalić.