Pytanie pozornie banalne: czy dorosłym przystoi obrażanie się?
Moim zdaniem ludzie dorośli nie powinni, ale jednak potrafią i dosyć często to czynią, nawet z powodu błachostki.
Dla mnie dorosłość nie jest tożsama z dojrzałością. Osoba dojrzała potrafi rozmawiać i głośno wyrażać własne obawy, zastrzeżenia, żale czy pretensje.
Osobiście staram się ludzi rozumieć, szanować ich odmienne zdanie czy odmowę, kiedy jednak zdarzy się, że coś mi się nie podoba, to o tym po prostu mówię, starając się podjąć dialog i próbować wyjaśnić sytuację czy też motywy postępowania.
Nigdy, przenigdy się nie obrażam. Obrażanie uważam za przejaw niedojrzałości i pewnego rodzaju deficytu w umiejętności radzenia sobie z innymi ludźmi. Niestety mam w swoim otoczeniu osoby przewrażliwione na swoim punkcie, co niestety bywa uciążliwe, przy czym powody bywają - delikatnie mówiąc - niepoważne.
A Wy? Obrażacie się lub macie do czynienia z osobami obrażającymi się? Jak to odbieracie?
