Na dziś sprawa wygląda tak, że przeszedłem badania lekarskie w stylu "Oooo dobrze pan odliczył równe sto złotych to możemy uznać, że ze wzrokiem nie ma pan problemów - proszę oto zaświadczenie". Potem dostałem jakiś numer Profilu Kandydata na Kierowce, bo teraz sprawy urzędowe załatwia się jeszcze zanim poznacie swojego instruktora. Potem znalazłem sobie szkołę taka, żebym miał blisko i z domu i ze szkoły i z pracy, co w Warszawie wcale nie jest takie łatwe. Kurs wykupiłem oczywiście przez Groupona, zawsze to ze dwie stówki w kieszeni
Od razu dali mi login do rejestracji na stronie z dostępem do testów z części teoretycznej, które są o tyle zjebane, że niektóre filmiki sytuacyjne sie nie odpalają i trzeba zgadywać jak akcja potoczy się dalej Sciąnąłem więc apke "Testy na prawo jazdy 2017", skrakowałem Lucky Patcherem i mam wszystko za darmo. Filmy działają, a do tego jest wytłumaczenie z przypisem prawnym do kazdego pytania, tak więc polecam ten styl
Wyjeździłem już trzy godziny, bo teraz już nie trzeba czekać, aż się zaliczy teorie, żeby zacząć jeździć Zasiadam za sterami nowego Huaweia i20, koloru czarnego, jeśli to kogoś interesuje. Bardzo fajne auto ze wszystkimi wspomaganiami. Najbardziej uderzyło mnie to, że w porownaniu do moich jazd próbnych z Kasią na jej wysłużonym Fordziku, tutaj nie trzeba dawać jebania o rownomierne popuszczanie sprzęgła i dodawanie gazu, bo tu się w sumie samo to kontroluje Niby fajnie, ale coś czuję, że taka nauka w zderzeniu z polskimi realiami samochodowymi chuja mi da, bo żadnego Matiza ani Seicento sobie nie będę mógł poprowadzić
Apropo zderzenia, to szczęsliwie żadnego jeszcze nie zaliczyłem, ale wszystko przede mną, ukończyłem tylko 1/10 kursu, dopiero się rozkręcam .