Do rzeczy, oto mój dramat:
Zobaczyłem, że na tym forum przebywa niewiasta o jakże pięknym, kobiecym imieniu Marta.
Początkowo nie wydawało mi się to dziwne (no może odrobinę), więc wietrząc swoją życiową szansę oraz nie myśląc wiele postanowiłem działać zanim ta gąska czmychnie albo mi kto ją podwędzi.
Wziąłem się do roboty, ogoliłem jajca, równiusieńko na gładko, a jak wiadomo nie jest to łatwa i przyjemna robota.
Następnie umyłem sprzęt, bo trochę zakurzony. Po czym wypucowałem go na glanc nabłyszczaczem, że błyszczał się jak psu.
Potem trochę pofotoszopowałem, żeby trochę zmniejszyć rozmiary, ażeby dziewoja się nie przestraszyła - wiadomo, że za duży też niedobrze, bo boli

Tak perfekcyjnie przygotowany zabrałem się za część główną, czyli za pisanie wiadomości do mojej przyszłej wybranki życia.
Wszystko ładnie sklecone, poszła bajera, fotki naganiacza załadowane, już miałem klikać wyślij wiadomość aż to coś mnie tknęło, żeby najpierw może się czegoś więcej o niej dowiedzieć. Wiecie, bywają laski, wprawdzie coraz rzadziej, które są
romantyczkami i z takimi niestety trzeba jeszcze rozmawiać, więc kutas i plik banknotów nie zawsze załatwia w takim przypadku sprawę. Toteż pomyślałem, że poczytam co ów niewiasta tutaj nasmarowała ciekawego.
Czytam, patrzę, przewijam, dalej, dalej i... O BOŻE, O KURWA!!!!!


To nie żadna laska, a typ z kobiecym nickiem

Ja pierdolę, no nie wierzę

Wyobraziłem sobie, że nie będę musiał już jebać na 2 zmiany, żeby związać koniec z początkiem, bo od teraz będę miał co miesiąc kilka kafli z pincet plusów, mopsów itd. Kuuuuurwa! Wszystko tak perfekcyjnie miałem już ułożone w głowie.
Marta ty suuuu... ty chuju. Dlaczego?!!!!
Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł? Zero informacji, null, nic! Ostatnio tak się wjebałem na wakacjach w Tajlandii, ale nie sądziłem, że spotka mnie to w ojczyźnie na tak zacnym forumie.
Czuję się zdradzony i wyruchany w dupę (bez wazeliny). Ale najbardziej boli nie odbyt, a złamane serduszko, zniszczone plany i nadzieja na przyszłość. Byliście dla mnie jak bracia przez ten krótki czas, teraz nie mam już nikogo.
Odchodzę stont, nie dzwońcie i nie piszcie.
NARA!